Często, łatwo i powszechnie liberalizmem, liberałami, gospodarką liberalną straszy się dziś w Polsce dzieci i dorosłych, jak Babą Jagą i chorobą wstydliwą. Wiele gazet i czasopism, w tym tych określających się mianem prawicowych, pełnych jest niskiego lotu filipik skierowanych przeciwko liberalizmowi właśnie, odsądzanemu od czci i wiary, i oskarżanemu o doprowadzenie kraju na skraj upadku, a ludzi do biedy i głodowej śmierci.
Czymże jednak jest liberalizm, jeśli nie afirmacją wolności człowieka? Czymże jest, jeśli nie afirmacją wolności rozumnej, korzystającej z doświadczeń przeszłości, nieskazującej na wyważanie dawno już otwartych drzwi lub proponującej skok w niebezpieczny społeczny eksperyment, nazywany postępem? Książkę Stanisława Michalkiewicza można nazwać po prostu elementarzem konserwatywnego liberała. Jest ona bowiem zwięzłym, atrakcyjnym co do formy i prostym co do treści, wykładem i przypomnieniem prawd podstawowych. Jest przywołaniem zdrowego rozsądku. Rozsądzeniem między liberalizmem prawdziwym, który nie wyrzeka się odpowiedzialności, a tym, którym posługują się rozmaici publicyści, by nim straszyć lub go ośmieszać…